
Po lekcji, którą dał nam przypadek Amber Gold, dobrze wiemy, że należy bardzo uważać na to, komu powierzamy swoje oszczędności.
Te zasady zawsze warto mieć w głowie, gdy zastanawiamy się nad nowymi inwestycjami:
Nie ma zysku bez ryzyka. To jest bardzo popularna metoda oszustwa. Nieuczciwe firmy często obiecują wysoki zwrot z inwestycji jednocześnie mówiąc o małym ryzyku i „pewności” inwestycji. Mogą przy tym podpierać się swoimi „ekspertami” czy też dawać własne „gwarancje” (tak jak to robił właśnie Amber Gold). Nazywają też swoje produkty lokatami – kojarzącymi się jednoznacznie z bezpiecznymi, bankowymi depozytami – choć nie mają do tego prawa nie posiadając koncesji bankowej.
Wszystkie te zabiegi stosują po to, by uwiarygodnić się w oczach klientów.
I to działa, bo za każdym razem gdy upada kolejna piramida finansowa, słyszymy o setkach poszkodowanych.
A warto być ostrożnym. Przy dzisiejszych stopach procentowych, każda inwestycja powyżej 5-6% rocznie reklamowana jako „bez ryzyka” czy „bezpieczna” powinna wzbudzić naszą czujność.
Gdy, coś jest za dobre by było prawdziwe, to pewnie prawdziwe nie jest. Wysokie zyski i brak ryzyka, a nawet relacje zadowolonych klientów (Amber Gold na początku swojej działalności wypłacał reklamowane odsetki) rysują bardzo optymistyczny obraz. A gdy wszystko wygląda za dobrze, to znów warto włączyć ponadprzeciętną czujność.
Nie warto trzymać wszystkich środków w jednym miejscu. Przy inwestowaniu własnych środków, a zwłaszcza gdy chodzi o „oszczędności życia”, po prostu trzeba dywersyfikować. „Wkładanie wszystkich jajek do jednego koszyka” to też ryzyko. A nawet więcej – to wprost proszenie się o kłopoty.
Ale okazuje się, ze to jeszcze nie wszystko. Pieniądze możemy stracić nie tylko inwestując w piramidy finansowe. Są też firmy, które oszukują klientów szukających pożyczek poza systemem bankowym.
W Gdańsku właśnie toczy się postępowanie wobec jednej z takich firm – PKF Skarbiec.
Na czym tym razem polegał mechanizm oszustwa?
Gdy klienci zgłaszali się po pożyczkę, musieli spełnić jeden, kluczowy warunek. Aby podpisać umowę pożyczki trzeba było wpłacić opłatę przygotowawczą w wysokości 5-10 proc. kwoty pożyczki. Klienci wpłacali wymaganą sumę i potem czekali na przelew pożyczanej kwoty. I czekali, i czekali, i czekali… W międzyczasie oczywiście otrzymując zapewnienia od pracowników firmy, że pożyczka już lada chwila zostanie wypłacona.
Ostatecznie klienci swoich pożyczek nie dostali. Nie zwrócono im także wpłaconych opłat przygotowawczych.
Myślicie, że trudno się na to nabrać? Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przytacza przygnębiające liczby:
"Liczba takich osób, które są potencjalnymi pokrzywdzonymi, wynosi około 48 tys. Łączna kwota uiszczonych przez te osoby opłat przygotowawczych wynosi około 115 milionów złotych."
Nad firmami pożyczkowymi nie ma żadnego nadzoru. Pewną kontrolę nad nimi pełni Komisja Nadzoru Finansowego – wpisując nieuczciwe firmy na listę alertów i nakładając sankcje finansowe. PKF Skarbiec był regularnie sprawdzany i karany przez KNF – od 2003 roku KNF wystawił aż pięć decyzji stwierdzających stosowanie praktyk sprzecznych z prawem! Firma jednak nadal działała, a prokuratura właściwe śledztwo wszczęła dopiero w październiku 2012 roku.
Co więc możemy zrobić, by uniknąć takich oszustw? Kilka rzeczy:
- czytać umowy (ze zrozumieniem!)
- gdy już bezwzględnie musimy wziąć pożyczkę poza bankiem, to warto sprawdzić pożyczkodawcę – czy przypadkiem nie ma go na liście ostrzeżeń KNF
- kierować się zdrowym rozsądkiem – wiedzieć, że nie ma zysku bez ryzyka, a oferty, które wyglądają tak dobrze, że nie mogą być prawdziwe najczęściej prawdziwe nie są
Fot. Flickr / Tax Credits